Nażarte padliną
W sądny dzień muchy bzyczą głośniej
niż miliony krzyków rozpaczy
z ruin Edenu -
Twojego raju obiecanego
A sprawka iście to diableska
gdy ten dobry i ten zły
razem w dół do piekielnych czeluści lecą
Uważaj...
Bo stamtąd nie ma już ucieczki
Ziemia zapadła się, nadzieja odpłynęła
Nie ma wyjścia stamtąd już
A w ostatnie dni naszego pobytu
w ziemskim kurwidołku
Niebiosa się wkurwią jak nigdy przedtem
Zniszczenia to cholerna machina
Sąd nad człowiekiem swój rozpoczyna
Trwogę wzbudza i przerażenie
Owocem pokuty - unicestwienie